W trzech słowach o "Fanney Khan" (2018)
Z CZYM MAMY DO CZYNIENIA?
Prashant Sharma od najmłodszych lat marzył o karierze muzycznej, jednak zamiast tego został głową rodziny. Postanawia więc, że jego córka, Lata, zostanie sławną piosenkarką i spełni jego utracone marzenie. Pomimo problemów finansowych oraz rodzinnych, Prashant za wszelką cenę pragnie zrealizować swój plan. W akcie desperacji porywa Baby Singh, największą gwiazdę w Indiach i zamiast okupu żąda, aby jego córka wzięła udział w programie muzycznym LIVE. "Fanney Khan" to zabawna i wzruszająca opowieść o tym, co ojciec jest w stanie zrobić, aby spełnić marzenia córki. (oficjalny opis polskiego dystrybutora)
Gatunek: Komedia, Dramat, Muzyczny
Kraj produkcji: Indie
Czas trwania: 2 godz. 10 min.
Premiera: 3 sierpnia 2018
Reżyseria: Atul Manjrekar
Obsada: Anil Kapoor, Aishwarya Rai Bachchan, Rajkummar Rao
Studio: Rakeysh Omprakash Mehra Pictures, T-Series Super Cassettes Industries Ltd.
W trzech słowach:
- Naiwny
- Muzyczny
- Lekki
Jeśli szukacie ambitnego kina z przewrotnym i nieoczekiwanym zwrotem akcji - to sory - zły adres!
Narrator już w pierwszych chwilach filmu wyraźnie zaznacza Nam z jaką produkcją będziemy mieli do czynienia. Lekki wakacyjny film w którym za dużo nie musimy myśleć, wszystko mamy podane na złotej tacy. Momentami bez ładu i składu, ale to absolutnie nie przeszkadza, żeby miło spędzić czas :) Przez co ta produkcja bardzo przypomina mi filmy z lat 90tych! :P Co ważne mamy też medley song, a takie utwory były w tamtym okresie bardzo modne! I tak w ramach ciekawostki powiem Wam, że Anil Kapoor jest osobą która ma na swoim koncie chyba najwięcej medley songów, więc nic dziwnego, że w filmie którym jest producentem takowy się pojawił.
Muzycznie jednak "Fanney Khan" nie powala... Na 6 wydanych utworów - 3 to covery/remake'i, 1 wspomniany wyżej medley, 1 piosenka która gdzieś mi przemknęła nie wiem nawet gdzie i piosenka finałowa, która swoją kompozycją bardzo przypomina mi inną piosenkę, z w sumie podobnego filmu. Ale spokojnie, to tylko luźne skojarzenie! Zresztą posłuchajcie i oceńcie sami.
Nie myślcie przypadkiem, że muzyka to jakiś minus tego filmu. Absolutnie nie! Ten cały misz masz jest tak sprytnie posklejany, że po prostu tworzy spójną historię. Na dzień dobry dostajemy cudowny cover "Badan Pe Sitaare", którym zostaje Nam przedstawiona postać Prashanta. No i Anil Kapoor ma chwilę, żeby pochwalić się swoimi popisowymi ruchami tanecznymi :D
Potem mamy sprytnie wplecione oglądanie telewizji i raptem widzimy Baby Singh tańczącą jak Beyonce do "Mohabbat". Porównanie do Queen B jest jak najbardziej na miejscu ponieważ choreografią zajmował się Frank Gatson Jr (pracował m.in z Beyonce, Rihanna czy Jennifer Lopez).
Przejdźmy może jednak do aktorów i ich postaci. Tutaj pojawia Nam się naiwność i to najbardziej widoczna w rolach męskich. Zarówno postać grana przez Anila jak i Rajkumara dużo nie chce od życia. Jeden chce, żeby córka była szczęśliwa i spełniła swoje marzenie o wielkiej karierze muzycznej. Drugi natomiast chce kochać i być kochanym. Obaj są prostymi mężczyznami i jeśli ktoś oferuje im pomoc to ją po prostu przyjmują, ślepo wierząc, że pomoc może być bezinteresowna.
Postać Aishwaryi natomiast, jako jedyna jest zarysowana grubą kreską. Dziewczyna wie co osiągnęła, wie czego chce i jak tylko nadarza się okazja to w pełni ja wykorzystuje.
Oczywiście aktorsko wszyscy wypadli fenomenalnie! Może poza Pihu Sand, grającą postać Laty (córki Anila), jednak z racji tego, że to jej debiut to jestem w stanie przymknąć oko na to i owo ;)
Podsumowując - "Fanney Khan" nie jest filmem który wyjątkowo zapada w pamięć. Bardziej wpisuję się w kategorię w sam raz na raz. To naiwna, lekka, musicalowa historia, ale jak dobrze wiemy takie produkcje też są potrzebne i od czasu to czasu miło obejrzeć coś przy czym nie trzeba wiele myśleć, tylko usiąść i się relaksować :)
↓↓↓TRAILER↓↓↓
Super, fajnie, że napisałam recenzję. Teraz już wiem, że na pewno za tydzień wybiorę się do Cinema City! :D Od czasu do czasu lubię obejrzeć jakiś niewymagający film. :D
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak Tobie film się spodoba :)
UsuńMyślę, że napiszę o nim kilka słów albo na blogu, albo na fanpage'u. :)
UsuńFilm od początku mnie interesował i widzę, że faktyczne warto poświęcić na niego czas :) Nawet jak jest "w sam raz na raz". :)
OdpowiedzUsuńDokładnie! W tym przypadku określenie "w sam raz na raz" nie jest z mojej strony absolutnie niczym negatywnym :) Przyjemna produkcja warta zapoznania :)
Usuń